28 lipca 2009

Nadchodzi nowy Skąpiec

Dzisiaj Skąpiec.pl - jedna z najpopularniejszych w Polsce porównywarek cen (obok Ceneo, Nokautu i Radaru) zapreznetowała nową odsłonę serwisu (na razie w testach beta). Internauci mogą już podziwiać nowe logo i zmieniony interfejs. Niektórym Skąpiec wyświetla się od razu w nowej odsłonie, pozostali mogą wybrać wygląd strony. Do dyspozycji mają dwie wersje: tradycyjną oraz „świeżą”. Do nowego layoutu prowadzi button umieszczony na stronie głównej, obok logo serwisu.
Według informacji prasowej:
Przygotowując nowy design, zespół projektowy Skąpiec.pl postawił na minimalizm i przyjazność dla użytkownika. Stonowana, a zarazem wyrazista kolorystyka i układ strony wydobywać mają najważniejsze dla internauty treści.
Według mnie wyszło to rzeczywiście na dobre i nowy Skąpiec prezentuje się o niebo lżej. Dodatkowo duża czcionka i zdjęcia umieszczone na białym tle wyglądają bardziej pozytwniej niż poprzednio. Nie jestem jednak przekonany do nowego logo, choć może do tej wersji serwisu jest rzeczywiście bardziej odpowiednie, mi jednak bardzo podobało się poprzednie.


To co zmieniłbym w serwisie, to dodałbym trochę więcej Ajaxa i nie ładował strony na nowo przy każdej zmianie np. w kategorii. Trochę na wyrost są też te cienie pod każdym z boxów - nie rozumiem potrzeby ich istnienia. Jednak co ważne nie jest to jeszcze ostateczny wygląd i być może zespołowi projektowemu uda się poprawić to i owo.

25 lipca 2009

Google w trójwymiarze

Dzisiaj w ramach współpracy mój wpis o obsłudze grafiki 3D w Google Chrome można przeczytać na blogu playr.pl link:http://www.playr.pl/2009/07/google-trzeci-wymiar-w-przegladarkach/.

21 lipca 2009

Firefox zmienia się w Chrome

Mozilla opublikowała właśnie pierwsze szkice nowego interfejsu, jaki pojawi się w Firefox 3.7 planowanego na wiosnę 2010 roku (wcześniej tj. na jesieni tego roku planowane jest upublicznienie wersji 3.6). Według doniesień ma być on przygotowany do działania w Windows 7 i dostosowany do ogólnych zasad wyglądu jego interfejsu. Można zauważyć zamierzoną lub nie grę liczb jaką prezentuje Mozilla, bo x.7 może wskazywać właśnie na najnowszą odsłonę systemu operacyjnego Microsoftu.


To co zaskakuje w nowym interfejsie, to mocne nawiązania do Chrome. Chociaż już po premierze przeglądarki Google pojawiły się skórki do Firefoksa imitujące nowy program. Tym niemniej w Firefox 3.7 zostanie znacznie odchudzony na korzyść wyświetlania strony. Nie zobaczymy w nim paska menu (charakterystyczne rozwiązanie z Windows Vista/7), czy paska statusu (rozwiązanie z Chrome z chowającym się elementem okna wydaje się rozsądne). Znajdziemy natomiast nowy przycisk dodawania ulubionych stron i menu Narzędzia, w którym znajdą się linki do Menedżera pobierania i dodatków, Opcji, Konsoli błędów, Importu danych, Trybu Private i innych, wzorowane na przeglądarce Google.

Ciekawość wzbudzać może także dopracowanie graficzne interfejsu, który bardzo fajnie komponuje się z Aero. Co ciekawe będzie on różny dla różnych wersji systemowych np. w Windows XP będzie inny niż w Windows 7.

17 lipca 2009

Wojna na dokumenty

Microsoft nastąpił na odcisk Google prezentując w poniedziałek informacje o przygotowaniu darmowego pakietu biurowego dostępnego przez WWW dla wszystkich internautów (nie tylko tych surfujących za pomocą IE). Obserwując wypowiedzi jakie pojawiły się w branżowych serwisach, można założyć, że Google nie pomogło nawet przedstawienie koncepcji nowego systemu operacyjnego tworzonego z przeznaczeniem na netbooki. Google Chrome OS nie został odebrany przez branżę jako rewolucyjny, natomiast poniedziałkowa propozycja i owszem. Trochę trudno mi zrozumieć ową sytuację, ponieważ zarówno jedno, jak i drugie, to produkty, jak na razie, wirtualne.

Nie mniej Google nie chce pozostać w tyle (ma czas do połowy przyszłego roku, żeby jeszcze skuteczniej zdominować rynek) i zapowiedziało już dużą aktualizację usługi Dokumenty. W pierwszej kolejności aktualizacji poddana zostanie lista z katalogami znajdująca się po lewej stronie okna. Na pierwszy ogień idą opcje związane z współdzieleniem dokumentów. Teraz udostępnienie pliku nie jest tak proste, jak Google zapewnie, że będzie w przyszłości. Zmiany będą wprowadzane stopniowo przez kolejnych kilka tygodni, a zakończy je prezentacja zupełnie nowego interfejsu graficznego.

Czy kolejna odsłona GDocs będzie na tyle doskonała, żeby przyciągnąć nowych użytkowników? Według mnie niekoniecznie. Niezbędna wydaje się kampania reklamowa i przygotowanie dodatkowych aplikacji np. takich, które pozwolą na synchronizację danych z kontem Google. Pytanie tylko, czy Google chce rozwijać darmowy produkt, na którym w bezpośredni sposób nie zarabia?

Na koniec proponuję przeczytać moje porównanie webowych office'ów z lutego 2008 i sprawdzenie jak bardzo zmieniła się branża.

15 lipca 2009

Darmowy WebOffice czyli duży plus dla Microsoftu

Plotki z poprzedniego tygodnia okazały się być prawdą i w poniedziałek Microsoft przedstawił plany dotyczące webowej odmiany pakietu Office. W trakcie prezentacji desktopowej wersji Office 2010 ogłoszono, że w przyszłym roku (w pierwszej połowie), nie tylko dotychczasowi użytkownicy, ale również internauci będą mogli korzystać z dobrodziejstw Worda, Excela, PowerPointa i OneNote. Co prawda aplikacje dostępne w sieci maja być okrojone i w wersji darmowej z reklamami, ale nie powinno to przeszkodzić fanom najpopularniejszego pakietu biurowego (400 mln. sprzedanych kopii). Według wielu badań i doświadczeń i tak większość użytkowników wykorzystuje tylko ułamek możliwość jakie oferuje np. Excel.

Technologicznie

Od strony technologicznej Web Office 2010 został wykonany w technologii Silverlight (konkurent Adobe Flash), a dostęp do usługi będzie realizowany za pośrednictwem serwisu Windows Live. Wymusi to konieczność założenia konta w HotMail. Tym razem Microsoft postarał się i dzięki przygotowaniu pluginów SL do Firefoksa i Safari (nie licząc oczywiście Internet Explorera), on-line'owy pakiet biurowy będzie działać w tych przeglądarkach zarówno w Windows, jak i MacOS X. Użytkownicy dystrybucji linuksowych lubiący Microsoft (są tacy?) także będą mogli skorzystać z usługi za pośrednictwem Moonlight, opensourceowego odpowiednika SL.

Finansowanie

Generalnie wydaje się, że Microsoft nie ma jeszcze do końca przemyślanej strategii finansowania nowego produktu. Finansowanie bezpłatnej wersji z reklam nie zostało co prawda potwierdzone przez Microsoft, ale wydaje się to jedyną możliwością zarobku i podreperowania budżetu po tym jak wielu użytkowników, którzy nie potrzebują rozbudowanych wersji MS Office, wybierze tą uruchamianą w przeglądarce. Inna możliwością jest odpłatność za rozwiązania dla firm. Microsoft na dzień dzisiejszy przedstawił dwie opcje. W pierwszej dane będą przechowywane na serwerach Microsoftu, druga umożliwi uruchomienie infrastruktury na własnych serwerach (coś ala SharePoint, tyle , że dostępne w sieci, także dla pracowników działających np. z domu lub wyjazdów). Jednak jak czytamy na Dzienniku InternautówPiotr Kaniowski z polskiego oddziału Microsoftu przyznaje, że nadal pracują nad propozycjami dla firm.

Kto będzie korzystać?

Ruch w stronę oprogramowania biurowego serwowanego jako usługa w chmurze jest przede wszystkim uderzeniem w Google, ale także np. w Zoho, czy Adobe, które także dysponują tego typu aplikacjami webowymi. Jednak Microsoft nie miał chyba innej możliwości. Rynek chmur i SaaS rozrasta się i w pewnym momencie mogłoby się okazać, że MS pozostał daleko w tyle. Pomimo faktu, że Silverlight działa prawie w każdej przeglądarce, na prawie każdym systemie to może być jednak przeszkodą. Nie jest on, bowiem tak popularny, jak np. Flash, który występuje na więcej niż 90% komputerów (i smartfonów), czy JavaScript, którego nawet nie trzeba instalować.
Na koniec można sobie postawić pytanie dla kogo tak na prawdę będzie webowy MS Office? Dotychczasowi użytkownicy serwisu Google Dokumenty w większości pozostaną przy produkcie, za wyjątkiem tych, którzy szukają jednak bardziej zaawansowanych funkcji. Według mnie skusi on przede wszystkim tych, którzy do tej pory korzystali już z pakietu, a być może nie zamierzali kupić nowej wersji desktopowej, tylko czy na nich MS wystarczająco zarobi?

Totalna abstrakcja

Microsoft WebOffice można w prosty sposób porównać do Google Chrome OS, o którym mówiło się tydzień temu. Obydwie informacje dotyczyły produktów, które są jeszcze w fazie rozwoju. Obydwa mają pojawić się pod koniec tego roku, czy na przełomie 2009/2010. Obydwa w tym momencie wyglądają równie abstrakcyjnie, bo tak na prawdę dostaliśmy tylko informacje (no może poza fake screenami z GCOS i filmikiem z WebOffice - prawdziwym?).

13 lipca 2009

Microsoft Gazelle – następca IE, czy Windows?

Po publikacji przez Google informacji o nowym systemie, który już za rok ma być preinstalowany na netbookach, w środowisku IT zawrzało. W internecie pojawiły się spekulacje, jakoby czas publikacji informacji został dobrany celowo, aby wyprzedzić Microsoft, który na poniedziałek (dzisiaj) przygotował ciekawą nowinę. Niektórzy twierdzą, że w Redmond stworzono w końcu w pełni webowego Office, poczekamy, zobaczymy. Na razie wiadomo tyle że Microsoft pracuje nad następcą Internet Explorera i Windows w jednym, który spełniać ma wiele z założeń przedstawionych w informacji o nowym systemie Google (sic!).

Tym projektem ma być przygotowywany w laboratoriach Microsoftu – Gazelle. Według przedstawionych informacji ma być on bezpiecznym systemem operacyjnym, jednak nie takim o jakim wszyscy myślą widząc Windows, ale takim, w którym bez problemu będą działać aplikacje webowe. Na razie został stworzony prototyp programu, który wykonano w języku C# z zastosowaniem platformy .NET Framework i w którym zaimplementowano “stary” silnik Trident z IE.

Tak można, by scharakteryzować większość dostępnych na rynku przeglądarek. Fakt, wszystkie oprócz IE – przed premierą wersji ósmej, kiedy rozmawiałem z przedstawicielem Microsoftu, zapewniał on, że aplikacje wykorzystujące JavaScript nie są istotne z punktu widzenia użytkownika ich przeglądarki. Wygląda zatem, że pogląd inżynierów Microsoftu nie jest spójny. Gazelle ma wyróżniać, nie tylko wydajna obsługa każdej z aplikacji webowych, ale (co w dokumentach zespołu badawczego jest bardzo podkreślane) również bezpieczeństwo. Już teraz Internet Explorer uruchamia każdą stronę w oddzielnym procesie. Nowa przeglądarka Microsoftu idzie dalej (nie da się ukryć, że trochę w stronę Google Chrome) i dodatkowo będzie rozdzielać na procesy dane pochodzące z innych domen. W praktyce technologia ta działać będzie w ten sposób, że każdy element jaki znajdzie się na danej stronie i który nie będzie znajdował się w obrębie jej domeny zostanie uruchomiony w oddzielnym procesie. Już teraz wiadomo, że spowoduje to znaczną konsumpcję pamięci RAM, ale Microsoft twierdzi, że gra jest warta świeczki i że dzięki temu użytkownicy dostaną znacznie bezpieczniejszą i bardziej niezawodną przeglądarkę.

Gazelle ma być skonstruowana tak, żeby uruchamiać się w trybie wirtualnym, piaskownicy (sandbox) i nie odwoływać się bezpośrednio do bibliotek systemu. To innowacyjne podejście również ma wzmocnić bezpieczeństwo systemu i raz na zawsze usunąć możliwość zdalnego uruchamiania kodu przez przeglądarkę. Pytanie tylko, czy kiedykolwiek ujrzymy projekt w środowisku konsumenckim, czy na zawsze pozostanie w laboratorium. Według mnie ciekawym byłoby korzystanie z takiej przeglądarki. Jednak jak dla mnie najbardziej liczy się szybkość ładowania stron i aplikacji. Bezpieczeństwo pozostaje na dalszej pozycji, pewnie dlatego , że uważam się raczej za wyedukowanego internautę.

Dywagacje na podstawie tekstu z serwisu ars technica. Plik PDF od Microsoftu o Gazelle można pobrać ze strony Microsoft Research.

11 lipca 2009

Producenci już współpracują z Google w zakresie GCOS

Tak jak przewidywałem w poprzednim poście, Google już wcześniej nawiązało współpracę z producentami oprogramowania i sprzętu: netbooków i procesorów. Do pracy nad Google Chrome OS włączyli się m.in. Acer, Adobe, Asus, Freescale, HP, Lenovo, Toshiba, Qualcomm i Texas Instruments.

Zaskakuje trochę brak w tym gronie Della oraz MSI, które sprzedają duże ilości małych komputerów. Natomiast z obecności w tym gronie Adobe można wnioskować, że w GCOS pojawią się produkty tej firmy. Być może będziemy mogli skorzystać z Flasha i platformy AIR, co powinno rozwiązać problemy z brakiem (w zasobach Google) aplikacji typu odtwarzacz multimedialny. Po producentach procesorów Qualcomm i Texas Instruments widać, że pierwsze wersje netbooków z nowym systemem od Google będą raczej wyposażone w chipsety ARM niż x86, z którymi OS ma być także zgodny.

Na podstawie: Google Chrome Blog: Google Chrome OS - FAQ

10 lipca 2009

Firefox 3.5 już do poprawki

Wierni fani Ognistego Lisa, zwanego tudzież Pandą, długo czekali na publikację Firefoksa 3.5. Jednak kilkumiesięczna praca programistów Mozilli nie ustrzegła ich przed popełnieniem błędów, które mogą skutecznie utrudniać pracę z przeglądarką.

Zupełnie nie wiem dlaczego, ale deweloperzy projektu zdecydowali się na skanowanie wszystkich tymczasowych folderów (przed startem przeglądarki) w celu poszukiwania danych dodanych przez inne aplikacje. Zabieg ten spowodował, że Firefox 3.5 startuje znacznie dłużej (nawet 10 sekund). Rozwiązaniem problemu ma być usunięcie danych wygenerowanych, zapisanych przez inne przeglądarki.

Build 3.5.1 Firefoksa naprawiający tą niedogodność ma być opublikowany w ciągu kilku tygodni. Według mnie Mozilla powinna zareagować znacznie szybciej, jeśli nie chce zniechęcać użytkowników do FF.

08 lipca 2009

Dlaczego Google przygotowuje swój własny system operacyjny? Kto na tym zyska, a kto powinien się zacząć bać?

Wczoraj po drugiej stronie oceanu, w naszych wczesnych godzinach porannych Google opublikowało informację, w której przyznało, to, o czym spekulowano od kilku dobrych lat – za kilka miesięcy zaprezentujemy swój własny system operacyjny, pozbawiony wad konkurencji i do tego darmowy! Po tej wypowiedzi zawrzało we wszystkich mediach świata, zarówno na zachód, jak i na wschód od Warszawy (nie mówiąc już o północy i południu).

Wiemy po co Google przygotowuje Chrome

Kiedy we wrześniu ubiegłego roku Google pokazało światu własną przeglądarkę – Chrome, nie wielu potrafiło zrozumieć istnienie tego produktu. Przecież umowa pomiędzy Mozillą przynosiła obydwu wymierne korzyści finansowe. Teraz okazuje się, że w końcu dochodzimy do sedna i Google Chrome będzie sercem tworzonego OS-a – na razie, jednak jest aktualizowany z dużą częstotliwością. Co ciekawe gigant reklamowy używa nawet nazwy Google Chrome OS.

Nowy system zarówno na x86, jak i ARM

Według oficjalnych informacji produkt tworzony jest przy wykorzystaniu jądra Linuksa. Wymusza, to niejako model jego dystrybucji i fakt, że będzie on wydany na jednej z licencji open source. GCOS ma być szybkim i lekkim systemem, nie obciążającym zasobów komputera i w dużym stopniu wykorzystującym internet. Przeznaczeniem jego pierwszych wersji będzie działanie na netbookach zbudowanych na platformie z procesorami zgodnymi z x86 lub ARM. W dalszej kolejności powstanie wersja na desktopy.

Sklep z aplikacjami webowymi

Pierwsze urządzenia działające pod kontrolą systemu Google mają się pojawić pod koniec 2010 roku, jednak już za kilka miesięcy udostępnione zostaną jego źródła i biblioteki, tak żeby umożliwić stworzenie jak największej liczby aplikacji, które mogą przyciągnąć nowych użytkowników i uatrakcyjnić korzystanie z systemu. Zastosowany model jest podobny do tego, jaki Google uruchomiło w trakcie rozwoju Androida, pytanie zatem, czy w GCOS też będzie funkcjonować coś na kształt Android Market. Jeśli tak Google powinno wyprzedzić w tej dziedzinie Apple, które podobno także pracuje nad podobnym projektem, w ramach, którego będzie dystrybuować aplikacje dla MacOS X-a.

Google już dysponuje systemem w chmurze

Google przedstawiając potrzeby modelowego użytkownika systemów operacyjnych wspomina o tym, że ważna jest szybkość działania, prostota użycia i bezpieczeństwo. Google Chrome OS, ma się właśnie opierać na tych trzech filarach. Jednocześnie ma startować w dosłownie kilka sekund, a jego interfejs graficzny ma być minimalistyczny, ale nie pozbawiony gustu i przejrzystości użytkowania. Cała ta operacja może się udać, bo Google dysponuje już przecież zestawem aplikacji, z których codziennie korzystamy w systemie. Ma m.in. klienta e-mail (nawet rozbudowany do organizera) - Gmail, chat - Gtalk, pakiet biurowy – Dokumenty, kalendarz – Kalendarz, notatnik – Notebook, aplikacje do obróbki zdjęć – Picasa i wiele, wiele innych. Ktoś mógłby zareagować i powiedzieć, że to przecież serwisy webowe, ale Google ma przygotowaną odpowiedź w postaci technologii Gears (wbudowanej m.in. w Chrome, ale dostępnej także dla Firefoksa, czy Internet Explorer), która umożliwia takie przygotowanie serwisu webowego, żeby mógł działać na lokalnym serwerze bez dostępu do internetu. W swoim portfolio Google brakuje kilku aplikacji m.in. odtwarzacza wideo, czy muzyki, ale nie powinno to być problemem, kiedy powstanie system, na którym będzie można uruchamiać linuksowe programy.

Apple, Microsoft, czy Canonical? Kto straci, kto zyska?

Kto zatem zyska na tym przedsięwzięciu? Wydaje się, że najwięcej powinno zyskać Google, które rozwinie swoje możliwości reklamowe (nie zapominajmy, że jest firmą zarabiającą głównie na reklamach). Jestem nawet zdania, że pracują już z producentami netbooków, którzy użyją darmowej platformy Google. Może się także wydawać, że  Google wkracza na rynek, na którym są już systemy linuksowe np. Ubuntu, ale inicjatywa Google ma być dostosowana głównie do małych wielkościowo i wydajnościowo urządzeń. A tutaj nie ma raczej konkurencji. Jeśli zostanie stworzony system, który będzie działać na prawdę dobrze, to nie przeszkodzą mu w zdobyciu popularności Windows 7, czy Ubuntu, które tak na prawdę są wersjami desktopowymi, które będzie można użyć na małych laptopach (Microsoft podobno pracuje nad rozwojem bibliotek działających na procesorach o architekturze ARM). Dzięki zabiegowi ze stworzeniem własnego systemu Google uda się także zdobyć nowych użytkowników dla Chrome’a, który będzie przecież sercem każdego z GCOS-ów. Dzięki temu udział przeglądarki w rynku wzrośnie, a za nim powinny pojawić się przychody. Pokusiłbym się również o jeszcze jedno stwierdzenie. Google robi kolejny OS, bo Android okazał się nieodpowiedni do zaimplementowania go na netbookach, choć jak wiemy są takie próby.
A na koniec słów kilka, kto powinien zacząć się bać i zbroić w programistów. Według mnie, jeśli Google uruchomi platformę sprzedażową aplikacji na netbookach, to najwięcej do stracenia będzie mieć Apple, nawet mimo faktu, że oni nie dysponują w swojej ofercie netbookami. Dzięki Google Chrome, może dojść do tego, że aplikacje będą dystrybuowane nie tylko do właścicieli netbooków z GCOS, ale także dla innych systemów, w których działa lub będzie działać przeglądarka Google, czyli Windows, Linux, MacOS X. Wielu spekuluje, że bać powinien zacząć się Microsoft, ale oni chyba nigdy tak na prawdę nie zawojowaliby rynku netbooków. Po moich testach z małymi laptopami HP i Fujitsu mogę stwierdzić, że 7 działa równie wolno co Vista. No, chyba że Microsoft miał daleko idące plany, jeśli chodzi o system na netbooki, to rzeczywiście powinien zacząć się martwić, bo wielu wybierze darmową alternatywą w stosunku do OS-a za, który trzeba zapłacić po 200$. Czy powinien się bać Canonical? raczej nie, mają swoich wyznawców tak jak Apple z MacOS X-em i tego raczej nic nie zmieni. Teraz wszystko w rękach Google, ale według mnie (jak pokazuje przykład z Androidem) dogada się ono z producentami sprzętu i już w następnym roku zobaczymy np. Sony, HP, Fujitsu, ASUS GC1.
PS. Nazwa GCOS jest już zajęta, ciekawe jak będzie się nazywał nowy system operacyjny.
zdjęcie pochodzi z serwisu flickr.com

07 lipca 2009

Kolejna aktualizacja w Google Chrome i kolejne innowacje

google_chrome_logo Około 10 godzin temu opublikowane zostało kolejne wydanie testowe przeglądarki Google Chrome – 3.0.191.3. Dzięki możliwości wyboru kanału dystrybucji (Google Development Channel) każdy może ją przetestować każdy. W najnowszej wersji:
  • poprawiono wyświetlanie animowanych GIF-ów
  • pojawiły się kolejne zmiany w API do tworzenia rozszerzeń
  • dodano nowy sposób prezentacji nowej zakładki
  • dodano obsługę języków nieromańskich w wersji Chrome dla Linuksa
  • poprawiono informowanie o niewłaściwych serwerach proxy
Według mnie najciekawszym ficzerem jest nowa zakładka startowa. Jeśli rozwiązanie sprawdzi się, to wejdzie do użycia w wersji oficjalnej. Tymczasem już dzisiaj można z niego skorzystać. Aby ją aktywować należy uruchomić Chrome z postfixem --new-new-tab-page. Strona startowa została na podzielona na trzy sekcje, z których główną nadal stanowią miniatury najczęściej odwiedzanych stron, z tą różnicą, że jest ich osiem zamiast dziewięciu. Dodatkowo możemy zrezygnować z opcji graficznej i pozostawić jedynie linki do owych witryn. Kolejna sekcja również jest znana z poprzedniego rozwiązania, bowiem jest to "Recent activities". W niej znajdziemy niedawno zamknięte zakładki i pobrane pliki. Trzeci obszar "Tips and Suggestions" jest w tym momencie pusty, jednak zapewne znajdą się tam pomocne wskazówki na temat Google Chrome.
google_chrome_301913
Jeśli używasz Google Chrome, to możesz w prosty sposób zmienić kanał dystrybucji oprogramowania, tak żeby zawsze korzystać z najświeższych wersji przeglądarki. Wszystko co musisz zrobić, to pobrać aplikację, po jej uruchomieniu wybrać dev channel, kliknąć na przycisk Update, OK, Close i zaktualizować przeglądarkę, czyli z menu Ustawienia wybrać Google Chrome Informacje. W oknie, które się otworzy należy kliknąć na update i po zakończeniu procesu ponownie uruchomić przeglądarkę.

05 lipca 2009

Wszystko o technologii, czyli TechAll.pl

tech_all_logoPrawdopodobnie jeszcze nie oficjalnie, ale w sieci pojawiła się już pierwsza odsłona TechAll.pl. Startup stworzony przez Grzegorza Marczaka, właściciela m.in. Antyweb.pl i twórcę pytamy.pl ma aspiracje do bycia kanałem najświeższych i najciekawszych informacji ze świata IT.

To co ma wyróżniać serwis od standardowych agregatorów wiadomości, to m.in. rekomendacje osób znanych w internecie. Na razie z TechAll.pl współpracuje Maciej Popowicz (jeden z twórców Naszej Klasy), Tomasz Drożdżyński (właściciel Wykop.pl), Jakub Filipowski (współwłaściciel firmy Netguru i serwisu Flaker.pl), Paweł Iwaniuk (dawny współpracownik Antyweb, a obecnie bloger DailyTech.pl). Zestaw jury całkiem ciekawy, być może jego polecenia będą całkiem interesujące, czas pokaże.

tech_all_site

To co rzuca się w oczy po otwarciu serwisu, to jego szerokość, która wbrew panującej modzie została dostosowana do monitorów wyświetlających z rozdzielczością 1280x(dowolną). Na głównej stronie do wyboru są dwie kategorie: top news i najnowsze informacje, z czego ta pierwsza jest moderowana przez wspomniane osobistości. Można w niej wybrać pochodzenie newsów: zagraniczne, polskie, polskie i zagraniczne. Każda z wiadomości, oprócz tytułu zawiera, krótki wstęp, również te publikowane na zachodnich serwisach. Ciekawą opcją jest podział tematyczny, wybierając konkretny tag można w prosty sposób znaleźć określone informacje.

Mi w serwisie brakuje kilku opcji personalizujących. Chciałbym sam zadecydować, że których źródeł wiadomości nie chce czytać, a które chciałbym promować. Dodatkowo przydałby się kanał RSS z tak stworzonym profilem newsów.

Poniżej film-zwiastun serwisu. W celu porównania warto zajrzeć na podobny projekt netmagazyn.pl.

02 lipca 2009

Myngle – ucz się języków

Po publikacji pomysłów na małe i sprytne projekty (czytaj) dostałem informacje na temat serwisu udostępniającego kursy i nauczanie języków online – w tej chwili dostępnych jest 51. Startup Myngle jest nowoczesną platformą spinającą między sobą nauczycieli językowych (prowadzenie kursów) z uczniami (nauka języków). W dobie, kiedy e-learning i praca zdalna stają się coraz popularniejsze Myngle wydaje się być ciekawą inicjatywą. Propozycja skorzystania z serwisu powinna zainteresować zarówno nauczycieli, którzy za drobną odpłatnością mogą oferować nauczanie języków bez ograniczenia na miejsce, jak i zabieganych uczniów, którzy mogą dowolnie ustalać godziny spotkań.

W trakcie rejestracji jako uczeń wybieramy ojczysty język i drugi, którym potrafimy się posługiwać. Dodatkowo zaznaczamy ten, którego chcemy się nauczyć i wybieramy na jakim jesteśmy poziomie. Podajemy także swój nickname ze Skype’a, ponieważ to za jego pośrednictwem prowadzone są rozmowy z nauczycielem. Następnie po rejestracji wybieramy nauczyciela, rezerwujemy termin i do dzieła! Pierwsze spotkanie z nauczycielem jest zawsze darmowe. Fajnie zbudowane zostało wyszukiwanie nauczyciela, dzięki niemu można dokładne wybrać, czy chcemy mieć lekcję z nativespeakerem, ile jesteśmy gotowi zapłacić, czy też jaki kurs chcemy przejść. Oczywiście, można także rozmawiać i wymieniać opinie o nauczycielach z innymi uczniami, a także co ważne korzystać z materiałów wideo, audio, podcastów, audiobooków, e-booków, gazet i wielu innych.

Na koniec warto wspomnieć, że Myngle zdobył nagrodę publiczności na Plugg European Startup Conference 2009.

01 lipca 2009

Garść nowości z wyszukiwarki komunikacyjnej jakdojade.pl

Serwis, a może trafniej wyszukiwarka połączeń komunikacyjnych jakdojade.pl jest według mnie jednym z tych startupów, które można potraktować jako przykład wzorcowy. Na początku jego rozwoju przygotowana została funkcjonalnie działająca wersja dla Poznania. Następnie równolegle z wprowadzaniem udoskonaleń tworzone były wyszukiwarki dla kolejnych miast. Teraz w bazie są również Szczecin, Wrocław i Warszawa. Ostatnio twórcy skupili się bardziej na nowych funkcjach, które mają usprawnić korzystanie z serwisu.

W jakdojade.pl możemy zapisywać pod własną nazwą dowolne punkty na mapie. Później z nich możemy wybrać dwa domyślne: startowy i końcowy, które będą ładowane po każdym zalogowaniu się do systemu. Funkcjonalność ta powinna przydać się zwłaszcza jeśli często wyruszamy z jednego miejsca np. domu.

Inną ciekawostką jest dodanie warstwy przystanków, niestety po najechaniu na wybrany nie wyświetla się rozkład zatrzymujących się na nim autobusów, czy tramwajów, a byłaby to bardzo przydatna opcja. Być może doczekamy się jej w przyszłości. Oprócz przystanków dodano również wyróżnienie dla typów linii, np. połączenia pospieszne zobaczymy oznaczone na czerwono.

Aktualizacji poddany został także odpowiednik mobilny jakdojade.pl, dostępny pod adresem m.jakdojade.pl. Pojawiło się w nim szybkie wyszukiwanie rozkładów połączeń po wybraniu linii i przystanku. Dodane zostało także wyświetlanie trasy na mapie Google (z informacją ile KB danych zostanie pobranych na telefon).

Podsumowując zmiany idą w dobrym kierunku. Teraz wypadałoby tylko podłączenie innych miast i zapewnienie lepszej reklamy. Przyda się ona w zdobyciu użytkowników np. w stolicy, bo goście z konkurencyjnego projektu Autobuser.pl nie pozostają bierni i oprócz aktualizowania własnej wersji wyszukiwarki połączeń komunikacyjnych przygotowali inicjatywę BazaRowerow.pl.

Moja aktywność w sieci

O mnie

Moje zdjęcie
Z wykształcenia programista, z zamiłowania pasjonat technologii internetowych, w pracy głównie jako redaktor i twórca wizerunku. Oprócz codziennego badania życia na Flaker, Twitter, Blip, prowadzi własną stronę www.webatech.pl o internecie i związanych z nim technologiach, w szczególności tych, które przedstawiają Google, Apple, Microsoft i Mozilla.