22 grudnia 2009

Jak merlin się z agorą dogadał

Tytuł może trochę prowokacyjny, ale wpadł mi do głowy po przeczytaniu artykułu na wyborcza.biz i już nie chciał uciec. Głównym przesłaniem wspomnianej wiadomości jest fakt, że liczba sprzedanych przez Merlin.pl (sklep internetowy, który podobno jest polskim amazonem) produktów będzie w tym roku większa o 66 tysięcy w porównaniu do roku 2008. Firma chwali się niesamowitym rekordem, a jednak jest to jedynie 2% więcej niż w poprzednim okresie.

 

Merlin.pl nie podaje także w ogóle informacji na temat tego ile w 2009 roku zarobi na sprzedaży książek, multimediów i innych podobnych produktów. W krótkim artykule pojawiają się za to liczby przedstawiające średnią wartość zamówienia za listopad i grudzień (dokładniej okres przedświąteczny), ale również bez odwołania do analogicznego okresu z poprzedniego roku. Nie wspominając o tym, że wiele świątecznych zakupów zaczyna się właśnie w listopadzie.

 

Nie wiem czy artykuł to tylko informacje przeklejone z prasówki? Czy to może tekst reklamowy? Czy autor napisał go tak nieudolnie, że nie przedstawia żadnej wartości? Źródła pod tekstem brak, więc podejrzewam drugą lub trzecią opcję. wyborcza.biz miała być biznesowa, a takie teksty pokazują, że blisko jej do gazeta.pl.

17 grudnia 2009

By żyło się nam wygodniej - iRachunki

Właśnie wystartował serwis o którego powstaniu myślałem już 2 lata temu. iRachunki.pl ma być pomocny w domowej rachunkowości, tzn. za jego pośrednictwem można płacić za rachunki najpopularniejszych ogólnopolskich firm. Serwis umożliwia otrzymywanie rachunków przez internet i opłacanie ich jednym kliknięciem przy pomocy systemu bankowości elektronicznej.

Działanie
Na stronie internetowej www.iRachunki.pl użytkownik zakłada bezpłatne konto i zamawia doręczanie rachunków w formie elektronicznej (w większości wypadków nie musi od razu rezygnować z otrzymywania rachunków w formie papierowej). Od tego momentu rachunki trafiać będą do niego również przez Internet, a dzięki iRachunki.pl wystarczy jedno kliknięcie, aby pojawiło się w banku wypełnione zlecenie przelewu, które następnie wystarczy zaakceptować. Już nie trzeba nic przepisywać – wystarczy kliknąć.

Kto może z tego skorzystać?
Już dziś rachunki poprzez iRachunki.pl mogą otrzymywać klienci Telekomunikacji Polskiej S.A., Netii SA, sieci komórkowej Orange i PLAY, odbiorcy prądu z ENERGA SA, odbiorcy gazu z PGNiG SA oraz klienci platform cyfrowych i telewizji kablowych takich jak CYFRA+, Telewizja n i UPC.

Gdzie można wygodnie opłacać rachunki?
Obecnie, klienci już kilkunastu banków mogą zapłacić rachunek jednym kliknięciem. Serwis iRachunki.pl umożliwia automatyczne przygotowanie przelewu w systemach bankowości elektronicznej mBanku, Banku PKO BP (iPKO), Pekao S.A., Inteligo, ING Banku Śląskiego, Banku Millennium, BZ WBK, Banku Citi Handlowy, BGŻ, Nordea, Multibanku, a także w bankach spółdzielczych.

Dlaczego serwis iRachunki.pl jest wart uwagi?
Obserwując rozwój tego typu systemów na świecie, określanych mianem EBPP (Electronic Bill Presentment and Payment), można stwierdzić, że serwis iRachunki.pl ma duże szanse na pozytywne przyjęcie przez internautów. Użytkownicy wysoko cenią sobie korzyści jakie mogą osiągnąć.

Werdykt:
Według mnie serwis ma realną szansę zagościć w grupie najpopularnijeszych polskich serwisów internetowych. Jeśli pomysł się sprawdzi rozważyłbym uruchomienie oddziałów za wschodnią i południową granicą. Generalnie świetny pomysł i będę mu kibicować.

13 grudnia 2009

Google Phone - ten prawdziwy

W sieci pojawiło się już wiele materiałów na temat telefonu, który Google udostępni światu już w styczniu 2010. W większości z nich nie znajdziecie nic poza zdjęciami, dlatego chciałbym jednak dorzucić moje 3 grosze...
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Google AndroidOS byłem zaciekawiony. W końcu nie często firma zajmująca się reklamą i doskonaleniem wyszukiwarki internetowej porywa się na stworzenie własnego systemu operacyjnego i to od razu dla urządzeń mobilnych (czasami bywa odwrotnie, jak w przypadku Microsoftu). Jednak pierwsze informacje jakie przeciekały do prasy powodowały, że zaczynałem wierzyć, że Google rzeczywiście przygotuje realną alternatywę dla Apple iPhoneOS. Co jednak z urządzeniem? Apple miało przecież geniealnego iPhone'a, który na nowo rozbujał cały rynek smartfonów.
Moje wątpliwości zostały rozwiane w trakcie premiery pierwszej publicznej wersji AndroidOS (22 październik 2008) , na którą  zaproszeni zostali również inżynierowie i sprzedawcy z firmy HTC, z którą Google stworzył pierwszy model smartfona działającego pod kontrolą Google Android OS. Był on nawet podpisany - "with Google", wielu zatem uważało go za pierwszy Google Phone, chociaż w jego oficjalnej nazwie zawsze występowało nazwa producenta, czyli HTC. Pierwszy raz miałem okazję testować go już w styczniu 2009. Następnie zachęcony dokonałem zakupu własnego modelu.

Google Phone wersja 2
Jak okazało się kilka tygodni temu Google jednak postanowił samodzielnie wejść na rynek smartfonów i zamówił w HTC (de facto z nimi Google chyba najlepiej się rozmawia) według swojej specyfikacji wykonanie Google Phone, który będzie sygnowany nazwą Nexus One. Telefon (prawdopodobnie ten, który znajduje się zna zdjęciu), będzie wyposażony w nowy procesor Qualcomm Snapdragon o taktowaniu 1 GHz (G1 ma CPU z 528 MHz), którego efekty działania będziemy mogli podziwiać na 3,5 calowym wyświetlaczu AMOLED o rozdzielczości WXVGA (800×480, 848×480, lub 854×480). Smartfonem zarządzać ma nowe wydanie AndroidOS w wersji 2.1. Dla przypomnienia iPhoneOS również dopiero od pierwszych wersji z dwójką na początku zaczął być w miarę użyteczny.

Dlaczego nie na święta?
Podobno Nexus One został już rozesłany do testów do inżynierów na całym świecie, a zamawiać będzie go można od stycznia 2010 roku. Osobiście dziwi mnie data pojawienia się smartfona na rynku - sprzedaż tuż przed świętami zawsze jest wysoka. Jedyną przeszkodą jaka przychodzi mi do głowy są spóźnienia w HTC lub w Google. Z drugiej strony może taktyka ta została ustalona wcześniej, bo na początku roku mamy kilka fajnych konferencji produktowych m.in. CES, na których Google będzie mogło rozpocząć promocję nowego modelu. Również do premier na początku roku przyzwyczaiło nas Apple.
Jak pokazuje sprzedaż Motoroli Droid, smartfony z Androidem coraz śmielej zdobywają rynek. Patrząc na wstępną specyfikację Google Nexus One również może zdobyć sporą popularność, szczególnie, że będzie oferował kilka fajnych ficzerów typu rozpoznawanie mowy i jej zamiana na tekst, czy dwa mikrofony (jeden do redukcji szumów z otoczenia).

08 grudnia 2009

Gogle Google - wyszukiwanie przez obrazy

Google powstało jako firma specjalizująca się w wyszukiwaniu i jest to nadal zagadnienie, któremu poświęca więcej czasu i energii niż jakiejkolwiek innej działalności. Wczoraj wieczorem podczas konferencji w Kalifornii Google zaprezentował kilka zupełnie nowych, innowacyjnych projektów z zakresu wyszukiwania:

Gogle Google (Google Goggles) to nowa, testowa (dostępna w Google Labs) aplikacja do wyszukiwania wizualnego (Visual Search), która odnajduje treści online za pomocą obrazów, a nie słów, przeznaczona do urządzeń z systemem Android. Gdy użytkownik robi zdjęcie aparatem w telefonie, Google próbuje rozpoznać fotografowany obiekt i zwrócić powiązane z nim wyniki wyszukiwania.

Czy kiedykolwiek oglądaliście zdjęcie pięknego miejsca i chcieliście wiedzieć, gdzie się ono znajduje? Albo wypatrzyliście coś w gazecie i chcieliście uzyskać dodatkowe informacje? Czy odwiedzając jakieś miejsce, czuliście, że warto byłoby wiedzieć o nim więcej? A może, będąc w podróży, chcieliście zapamiętać dane kontaktowe z wizytówki? Gogle sprawdzą się w tych wszystkich sytuacjach, a także wielu innych.

Zasada działania usługi Gogle Google (Google Goggles) polega na próbie dopasowania fragmentów zdjęcia do bazy obrazów. Gdy wyszukiwarka odszuka pasujące wyniki, zwraca hasła wyszukiwania, które są powiązane z danym zdjęciem. Gogle rozpoznają już dziś dziesiątki milionów obiektów, w tym miejsca, sławne dzieła sztuki i loga. W przypadku miejsc nie trzeba nawet robić zdjęcia. Wystarczy uruchomić Gogle Google i nakierować telefon na miejsce, którym jesteśmy zainteresowani. Gogle, posiłkując się wbudowanym w telefon modułem GPS i kompasem, rozpoznają miejsce i wyświetli jego nazwę na ekranie aparatu. Kliknięcie w nazwę pozwala uzyskać dodatkowe informacje.

Aplikacja Gogle Google (Google Goggles) jest dostępna do pobrania za darmo z serwisu Android Market. Oferowana jest w angielskiej wersji językowej, działającej na całym świecie.

Oprócz Google Goggles, Google ogłosiło także, że anglojęzyczna witryna Google.com została rozbudowana o funkcję „Najnowszych wyników”, która "ożywia" wyniki wyszukiwania, uzupełniając je o dynamiczny strumień treści real-time z całej sieci. Natychmiast po wykonaniu zapytania użytkownik otrzymuje aktualizowane na bieżąco informacje pochodzące od użytkowników serwisów takich Twitter czy Friendfeed, a także nagłówki serwisów informacyjnych i blogów, opublikowane dosłownie sekundy wcześniej. Wszystkie one są uporządkowane w taki sposób, aby pokazywać najświeższe treści, dopasowane do tematu danego wyszukiwania.

06 grudnia 2009

Sprzedaj licencję na tekst

Właśnie dostałem informację z serwisu Authalia.com. To projekt z dziedziny nowych technologii, który jako pierwszy i jedyny umożliwia uzyskanie potwierdzenia posiadania praw autorskich przez dowolnego twórcę na Świecie.

Authalia.com zrównała możliwość wykazywania praw pojedynczych twórców z możliwościami największych wytwórni, wydawców, producentów i organizacji.

Za pośrednictwem authalia.com każdy twórca może sprzedawać oryginały utworów, zarabiać otrzymując wpłaty od korzystających z jego twórczości oraz sprzedawać licencje niewyłączne. Niedługo zostanie uruchomiona automatyczna sprzedaż licencji niewyłącznych i wyłącznych. Nowością, które pojawi się za kilka tygodni ma być również możliwość osobistego ustalenia tabeli wynagrodzeń na wszystkie pola eksploatacji przez twórcę danego utworu.

Aby lepiej chronić interesy Twórców, zarejestrowano nową Organizację Zbiorowego Zarządzania prawami autorskimi: Stowarzyszenie Authalia.org, które reprezentuje prawa twórców na całym Świecie. Stowarzyszenie podjęło decyzję, że nie będzie finansować swojej działalności z tantiem należnych Twórcom przekazując je w całości na właściwe konta Twórców zarejestrowanych w serwisie authalia.com. Authalia.org skupia zarówno Twórców jak i osoby korzystające z Twórczości ponieważ każdy na jednym polu tworzy, a na innym korzysta z twórczości innych ludzi. Stowarzyszenie powołano, aby być równorzędnym partnerem w dyskusji dla wszelkich organizacji i wydawców oraz reprezentować głos pomijanych do tej pory Ludzi w rozmowach z Organizacjami Zbiorowego Zarządzania na całym Świecie.

Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. - jako kwalifikowany podmiot w rozumieniu ustawy o podpisie elektronicznym i partner serwisu Authalia.com – jest odpowiedzialna za poświadczanie Certyfikatów Autorstwa datą pewną oraz przechowywanie ich w bezpiecznym archiwum. Wykorzystywane są w tym celu m.in. technologie mające zastosowanie w przypadku bezpiecznego podpisu elektronicznego. Dane osobowe użytkowników będą niedługo umieszczone jedynie na serwerach posiadających certyfikat "POUFNE" wydany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego Rzeczypospolitej Polskiej. Wydawanie Certyfikatów Autorstwa możliwe jest m.in. dzięki Konwencji berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych oraz międzynarodowym traktatom i porozumieniom.

Wojciech Tomaszewski dodaje – "Upublicznienie utworu w Internecie nie oznacza jeszcze posiadania dowodu autorstwa. Dzięki Authalii i oznakowaniu certyfikatów datą pewną każdy twórca może uzyskać potwierdzenie autorstwa i integralności utworu na konkretny dzień, które będzie dowodem dla sądu nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach Świata, a na mocy Konwencji Haskiej art. 1 d. (na podstawie opinii własnej "Authalia.com" Sp. z o.o.) nie trzeba będzie przeprowadzać legalizacji Certyfikatu. Ogromną zmianą dla obecnej sytuacji na rynku jest możliwość uzyskania Certyfikatu Autorstwa za pośrednictwem Internetu z dowolnego miejsca na Ziemi. Ponadto każdy twórca może zostać członkiem Authalia.org, a Stowarzyszenie będzie reprezentować jego interesy. Koszt członkostwa to zaledwie równowartość 1 euro rocznie, a płatność jest odroczona o pół roku, aby twórcy sami mogli zarobić na składkę dzięki umieszczeniu swojej twórczości w serwisie authalia.com."

Mój komentarz: Jestem ciekawy jak rozwinie się tego typu serwis i działalność Authalia.org. Według mnie projekt jest bardzo niszowy i jego powstanie może nawet nie zostać zauważone, aczkolwiek ja gorąco mu kibicuję. Nie wiem tylko jak autorzy zamierzają zaprosić użytkowników do sprzedaży tekstów, a chętnych do ich kupna.

05 grudnia 2009

Polska synteza mowy podbija świat

Polskim hitem eksportowym już niedługo może zostać generowany przez komputer syntetyczny głos. Wszystko to za sprawą uznanej na świecie gdyńskiej firmy IVO Software i kilku innych przedsiębiorstw, po których usługi zaczynają zgłaszać się zagraniczne organizacje.

Sztuczna mowa w przeciągu kilku ostatnich lat rozwinęła się na tyle, że czasami trudno dostrzec różnicę, czy głos jest ludzki, czy generowany przez algorytmy matematyczne. Wydawać by się mogło, że najłatwiejszym sposobem na stworzenie syntezatora jest nagranie zdań, słów, czy sylab, odpowiednie ich przetworzenie, a później dowolne złożenie. Jednak tak stworzona mowa brzmi bardzo nienaturalnie i co gorsza - niezrozumiale dla ludzkiego ucha. Dlatego twórcy syntezatorów idą inną drogą i korzystają z połączeń fonemów czyli najmniejszych jednostek dźwiękowych.
Jak to sie robi? Syntezator nauczy się mówić ludzkim głosem, kiedy będzie dysponował należycie przygotowanym modelem, tak zwanym korpusem tekstowym czy inaczej silnikiem syntezatora. W celu jego stworzenia konstruuje się tekst zawierający maksymalnie dużo zjawisk językowych i połączeń pomiędzy dźwiękami charakterystycznymi dla danego języka. Następnie tak przygotowany dokument jest czytany przez lektora i zapisywany przez komputer w postaci matematycznej. W kolejnym kroku zapamiętana mowa jest normalizowana, tak żeby każdy dźwięk był odpowiedniej głośności i mieścił się w wybranym paśmie przenoszenia. Tak przygotowane dźwięki są zapisywane w postaci szeregu difonów czyli dwóch fonemów i przejścia dźwiękowego pomiędzy nimi. Dzięki temu odtworzona w drugim etapie mowa będzie brzmieć naturalnie.
Kiedy silnik syntezatora jest gotowy możemy podać do niego tekst w postaci cyfrowej. W pierwszym kroku jest on przekształcany przez algorytmy do postaci znormalizowanej, a następnie dzielny przez nie na mniejsze fragmenty i dopasowywany do znajdujących się w bazie difonów. Ostatnia faza, to cyfrowa zamiana przygotowanych porcji danych na dźwięki, w ten sposób powstaje mowa zbliżona w odczuciu słuchowym do ludzkiej. Co ważne, dzięki takiemu podejściu syntezator powinien być w stanie przekształcić zapisany dowolny tekst z formy cyfrowej na mowę, nawet jeśli w trakcie sesji z lektorem dane słowa nie zostały użyte.

Istniejące na rynku syntezy mowy firmy rywalizują ze sobą w celu stworzenia jak najlepszych jakościowo algorytmów generujących głos. Jedną z nich jest polska IVO Software, założona w 2001 roku przez Łukasza Osowskiego i Michała Koszczuka. Na pierwsze uznanie rynku syntezy młodzi twórcy musieli poczekać kilka lat. Udało im się je osiągnąć produktem IVONA, który wykorzystując difony, a nie pojedyńcze głoski, zwiastował nową jakość w generowaniu sztucznej mowy. Jego wczesna wersja pojawiła się w 2005 roku, a już rok później w międzynarodowym konkursie Blizzard Challenge 2006 zdobyła pierwszą nagrodę. We wrześniu tego roku, juz po raz trzeci wygenerowany za pomocą IVONY tekst zdystansował jakościowo światową czołówkę takich zagranicznych rywali jak: IBM, Microsoft, Nokia, czy Toshiba nie mówiąc o specjalistycznych firmach Acapela, Careproc, Loquendo, Nuance czy Svox. Nic zatem dziwnego, że IVO Software zaczyna zbierać zamówienia poza Polską. - W ostatnim roku zanotowaliśmy obrót rzędu 2,5 mln złotych, w tym roku spodziewamy się około 3 mln. Co roku wydajemy blisko jedna trzecią przychodów na badania i rozwój – mówi Łukasz Osowski, prezes IVO Software.

Jest o co walczyć. Walt Tetschner, ekspert na rynku syntezy mowy szacuje, że w tym roku jego wartość sięgnie 667 mln dolarów, a w 2013 roku będzie to już blisko 1,5 miliarda. Co ważniejsze, IVO Software nie jest w Polsce osamotnione na naszym rynku. Oprócz gdyńskiego innowatora Primespeech oferuje serwery wykorzystujące rozpoznawanie i syntezę mowy do wspomagania pracy infolinii a Unikkon Inegral świadczy usługi rozpoznawania mowy z zakresu terminologii medycznej.

Technologia syntezy mowy nie boi się kryzysu, a nawet doskonale pozwala go przezwyciężyć. Firmy przygotowując plany oszczędnościowe często decydują się na zmniejszenie liczby pracowników, np. w przypadku call center, doskonale mogą ich zastąpić głosy wygenerowane przez syntezator, a koszty zwracają się nawet już po pół roku. Kiedy dzwonimy na infolinię słyszymy osobę informującą nas o promocjach, funkcjach przypisanych do poszczególnych klawiszy telefonu, czy czytającą dane z faktury. W takich sytuacjach często mamy do czynienia z głosem syntezowanym, a nie nagraniem lektora, co przynosi korzyści zarówno firmom, jak i konsumentom. Korporacje mają pewność, że w dowolnym momencie mogą przeprogramować syntezator i wygenerować do czytania nowe teksty, które będą brzmiały, tak jak te stworzone wcześniej. Ważnym aspektem jest również to, że syntezator jest do dyspozycji dzwoniącego 24 godziny na dobę i nigdy nie jest ani zmęczony, ani nie w humorze. Zaprzęgnięcie do pracy syntezy mowy pozwala ograniczyć liczbę konsultantów do minimum, co również wiąże się z dużymi oszczędnościami.

Najpierw jednak trzeba wydać po kilka tysięcy złotych na wybraną licencję. Koszt przygotowania jednego kanału obsługiwanego przez dowolny z głosów IVONY to około 2000 złotych, Primespeech ASR Server, który ma dodatkowo wbudowaną technologię rozpoznawania poleceń wypowiadanych przez dzwoniącego, należy zapłacić około 2500 złotych. Ofertę dla call center czy infolinii można również przygotować bardziej wizerunkowo, zatrudniając jako lektora potrzebnego do stworzenia unikatowego głosu, znaną osobę np. linię ING mógłby obsługiwać Marek Kondrat, a w zasadzie jego głos, który identyfikowany jest z tą marką. Jednak przy takim założeniu koszt przedsięwzięcia wzrasta do kilkudziesięciu, czy kilkuset tysięcy złotych, oczywiście ze względu na honorarium artysty.

Usługi dla call center, to nie jedyny rynek, na którym wykorzystywana jest synteza mowy. Drugim są wirtualni asystenci, tzw. chatter boty. Jest to oprogramowanie działające na stronie WWW i przedstawiające wirtualną postać komunikującą się z użytkownikiem poprzez sztucznie generowaną mowę. W niektórych przypadkach w chatter botach możemy wymieniać zdania z asystentem nie tylko za pośrednictwem klawiatury, ale również i mikrofonu. Liderami polskiej infromatyki w tworzeniu inteligentnych botów są firmy Fido:Intelligence, Stanusch Technologies i InteliWise startujące właśnie na rynku amerykańskim. Ta pierwsza firma na zlecenie Mennicy Polskiej powołała niedawno do wirtualnego życia króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Odpowiada on za interakcję z internautami, którzy zechcą dowiedzieć się więcej na temat produktów oferowanych przez Mennicę.

Innym z przykładów wykorzystania sztucznej mowy w Internecie jest udźwiękowienie stron. Znajdziemy je np. na portalu onet.pl – gdzie czytane są informacje – czy w słowniku megaslownik.pl, który podaje poprawną wymowę danego słowa. Cena licencji za udostępnienie internautom takiego udogodnienia na stronach in formacyjnych czy słownikowych waha się w zależności od liczby odsłuchań w granicach 1900 do 6000 złotych.
Równie często syntezę mowy wykorzystuje się w nauce języków przez internet. Generowanego przez komputer głosu używa się również jako podkładu lektorskiego w prezentacjach multimedialnych, spotach promocyjnych, czy filmach. Już teraz produktu IVO Software – Expressivo (który z dowolnym głosem jest do kupienia za około 100 złotych) można używać w popularnych aplikacjach do odtwarzania filmów. Przyda się to w sytuacji kiedy np. będziemy mieć płytę DVD bez polskiego lektora, a będziemy chcieli obejrzeć film „po polsku”.

Sztuczną mowę spotykamy również w czasie jazdy autobusem, czy tramwajem lub w trakcie oczekiwania na metro. Komunikaty głosowe, które informują nas o aktualnej czy następnej stacji, często przygotowane zostały w syntezatorze. Dzięki temu brzmią one zawsze tak samo czysto i wyraźnie. Dodatkowo w czasie zmian (np. pojawienia się nowych przystanków) nie będzie problemów z przygotowaniem nagrania z tym samym cyfrowym lektorem – nie będzie potrzebna osoba, która brała udział w stworzeniu głosu syntezatora. IVO Software, może pochwalić się kontraktem w Wielkiej Brytanii: system informacji dla pasażerów komunikacji publicznej w Londynie będzie używał jednego z nowych głosów przygotowanych przez IvoSoftware - Amy lub Briana. - Idąc za ciosem podpisaliśmy umowę z brytyjską organizacją działającą na rzecz osób niewidomych: Royal National Institute for Blind – mówi Łukasz Osowski. Jednak IVO wspiera także polskie ośrodki osób niedowidzących i niewidomych. Dzięki integracji funkcji głosowych w urządzeniach takich jak skaner, czy komórka, osoby te mogą bez przeszkód odczytywać książki lub korzystać z telefonów. Za zestaw rehabilitacyjny IVONA z ośmioma głosami trzeba zapłacić około 700 złotych, ale 90 proc. tej kwoty zwraca Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niewidomych.

Wydaje się, że nieuchronnie zbliżamy się do granicy, w której komputer będzie mógł zastąpić człowieka, czy to w notowaniu mówionego tekstu, czy w jego odtwarzaniu. Niedługo większość infolinii, komunikatów na przystankach czy lektorów może zostać zastąpiona syntezatorami. Na szczęście do części zadań nadal będzie potrzebny człowiek, bo my w przeciwieństwie do komputerów, nie jesteśmy zaprogramowani i na niespodziewane zdarzenia zareagujemy naturalnie, a najmądrzejszy komputer wtedy ...głupieje.

01 grudnia 2009

Rok 2009 przez pryzmat wyszukiwarki

Google ogłasza dziś Zeitgeist 2009 (google.com/zeitgeist2009) – niezwykłą panoramę współczesnych zainteresowań i trendów wygenerowaną na podstawie milionów zapytań internautów na świecie, również z Polski.

Podsumowanie 2009 roku dla Polski sporządzone „okiem wyszukiwarki”, pokazuje, że nasze zainteresowania nie różnią się znacznie od najpopularniejszych na świecie trendów – Michael Jackson, film New Moon (w wersji polskiej Zmierzch) czy Lady Gaga znaleźli się na listach top 10 zarówno w Polsce jak i na świecie. Zainteresowanie nagłą śmiercią Michaela Jacksona zdecydowało o pierwszym miejscu jego nazwiska w światowym rankingu wszystkich haseł o najszybszym wzroście popularności, podczas gdy w Polsce odejście króla popu usytuowało go jako numer 1 wśród najczęściej poszukiwanych gwiazd.




Nadal zyskują na popularności portale społecznościowe – tegoroczne rankingi potwierdzają zainteresowanie internatów takimi serwisami jak Facebook. Również lokalne portale tego typu przeżywają oblężenie - Hiszpanie tak intensywnie korzystali ze społecznościowego serwisu tuenti, że zagwarantowali mu miejsce w pierwszej 10 światowych haseł, podobnie jak rok temu Polacy zdecydowali o torpedującym wzroście popularności naszej klasy. Polscy internauci, oczywiście oprócz szukania znajomych, fascynują się grami z portalu wyspa gier, aukcjami na allegro, samochodami z otomoto i informacjami o filmach i nie tylko w serwisach peb i filmweb, korzystają z poczty, oglądają filmy na youtube i sprawdzają rozkłady jazdy pociągów. Jednak najszybciej na popularności zyskiwał w wyszukiwarce Google w Polsce serwis chomikuj, oferujący wirtualny dysk.

Najszybciej zyskujące na popularności wyszukiwania 2009 roku:
w Polsce:
1.chomikuj
2.nasza klasa
3.wyspa gier
4.peb
5.poczta
6.allegro
7.otomoto
8.filmweb
9.youtube
10.pkp rozkład jazdy

na Świecie:
1. michael jackson
2. facebook
3. tuenti
4. twitter
5. sanalika
6. new moon
7. lady gaga
8. windows 7
9. dantri.com.vn
10. torpedo gratis

Listy tematyczne czyli pieniądze, miłość i Brzydula
Najszybciej zyskujące na popularności wyszukiwania 2009 roku potwierdzają, że bardzo chętnie kupujemy przez Internet w systemie aukcyjnym. Aby zestawienia były bardziej precyzyjne, można zajrzeć do rankingów tematycznych, gdzie sprawdzimy na przykład rodzaj ofert w kategorii „tani, tania, tanie”. Tu okazuje się, że największą popularnością cieszyły się przede wszystkim niedrogie oferty turystyczne. Wjeżdżamy nie tylko na wakacje, ale także w poszukiwaniu pracy, wciąż najchętniej za granicą.

Wśród opublikowanych dzisiaj list warto również zwrócić uwagę na ranking najpopularniejszych haseł związanych z telewizją, gdzie przebojem wdarła się Brzydula. Jej postać w tym roku cieszyła się nawet większym zainteresowaniem niż pieniądze Milionerów a nawet miłość – M jak miłość. Wśród gwiazd, poza Michaelem Jacksonem, polscy internauci szukali jak zwykle informacji o Dodzie, której po piętach deptała Lady Gaga.

Światowe listy najpopularniejszych wyszukiwań można znaleźć na stronie google.com/zeitgeist2009 (język polski można wybrać w prawym górnym rogu), a polskie rankingi można sprawdzić wybierając po lewej stronie regionalną stronę główną. Wśród list z różnych regionów świata znaleźć można na przykład zestawienie najpopularniejszych kandydatów w wyborach w RPA czy topowych nowinek technologicznych wyszukiwanych przez internautów w Hongkongu.

Co to jest Zeitgeist?
Google przygotowuje zestawienie Zeitgeist (z jęz. niemieckiego: „zeit” - „czas” oraz „geist” - „duch”, czyli „duch czasu”) podsumowując miliony zapytań wpisywanych przez internautów w okno wyszukiwarki każdego dnia.

Zrób to Sam!
Oprócz udostępnienia list wiodących wyszukiwań roku 2009, Google oferuje również kilka ogólnodostępnych narzędzi, takich jak Google Trends lub Statystyki Wyszukiwarki Google, które umożliwiają samodzielne sprawdzenie zarówno globalnych, jak i regionalnych trednów w wyszukiwaniu w wybranym czasie, a nawet z prognozą na przyszłość. Można na przykład sprawdzić, jak w tym roku rosło zainteresowanie Polaków hasłami związanymi ze świńską grypą.

Jak to działa?
Narzędzia Google nigdy nie pozwalają na identyfikację poszczególnych użytkowników, a badania są oparte na anonimowych i zbiorczych podsumowaniach frekwencji występowania danego wyszukiwanego hasła w określonym przedziale czasowym. Szczegóły można znaleźć na stronie www.google.com/zeitgeist.

Moja aktywność w sieci

O mnie

Moje zdjęcie
Z wykształcenia programista, z zamiłowania pasjonat technologii internetowych, w pracy głównie jako redaktor i twórca wizerunku. Oprócz codziennego badania życia na Flaker, Twitter, Blip, prowadzi własną stronę www.webatech.pl o internecie i związanych z nim technologiach, w szczególności tych, które przedstawiają Google, Apple, Microsoft i Mozilla.